- Em mogłaś się bardziej postarać. - powiedziała Aria przyglądając mi się dokładnie. Nie byłam typem dziewczyny, która nosi sukienki i inne tego typu rzeczy. Czego nie można było powiedzieć o Arii, która paradowała wówczas w klasycznej małej czarnej.
- Coś nie tak z moim strojem ? - zapytałam przeczesując jak zwykle proste rozpuszczone włosy.
- Nie, nie, wszystko w porządku, ale wiesz... - spojrzała na mnie znacząco. - Tam będą Ślizgoni.
- Dokładnie. Nie wiem czemu byłam taką idiotką i zgodziłam się pójść.
- Daj spokój, nie musisz być zawsze taka sztywna.
- Nie jestem sztywna, po prostu nie lubię Ślizgonów, a oni za mną też nie przepadają. Liczę tylko na to, że będą mieli jakiś porządny alkohol. Idziemy ?
- Oczywiście. - odpowiedziała. Na dole czekali już na nas chłopacy. Większość należała do drużyny. Oliver McFields przyjrzał mi się badawczo i pochwalił wygląd. Kiedyś podkochiwał się w mnie, ale za każdym razem odrzucałam jego zaloty. Nie to, że nie był przystojny, ale po prostu nie w moim typie. Był zbyt nachalny. Drogę do lochów pokonaliśmy się śmiejąc i wygłupiając. Nie wiedziałam jeszcze, że ten wieczór mnie zmieni, zmieni moje życie, priorytety do których miałam dążyć do tej pory. Nie od razu, nie w miesiąc, ale stopniowo stawałam się kimś innym.
***
Pokój wspólny Slytherinu. To było coś niesamowitego. Harry zawsze go opisywał jako ponury i faktycznie był taki. Tyle, że to były zdecydowanie moje klimaty. W niczym nie przypominał przestronnego salonu Ravenclawu, czy przytulnego Gryffindoru. Ten miał swój urok, który w większości nadawały zielone światła sączące się z lamp podwieszonych pod sufitem. Jeszcze teraz... W połączeniu z muzyką i tak dalej. Wyglądało jak w klubie. I to nie byle jakim klubie.
- Czemu nie zostałem przydzielony do Slytherinu? - usłyszałam zachwyconego Daniela obok siebie.
- Ja prawie zostałam. Tiara się wahała między Ravenclaw, a Slytherinem. - oznajmiłam po czym widząc nadchodzących Ślizgonów wśród których m.in. był Malfoy, ignorując wszystkich i wszystko ruszyłam do tego co interesowało cię najbardziej - barek. Whiskey, wódka, piwo kremowe, wino, rum - to wszystko się tam znajdowało. Wybór był naprawdę ogromny, ale postawiłam na whiskey. Miałam ochotę na coś mocnego, nic zresztą dziwnego, przebywałam wśród Ślizgonów. Impreza się rozkręcała, Aria tańczyła z Danielem, a mnie namawiał Oliver, ale kompletnie nie miałam na to ochoty. Tu było mi dobrze. Miałam wszystko co było do szczęścia potrzebne.
- No proszę. Kogo my tu mamy ? Nie spodziewałem się ciebie tutaj Verges. - usłyszałam nad uchem głos, który doskonale wiedziałam do kogo należał. Odwróciłam się i natrafiając wprost na szare tęczówki. Które był jego jedyną zaletą.
- Sama nie myślałam, że tu kiedyś zabawię. - odpowiedziałam już lekko podpita i nalałam sobie kolejny kieliszek whiskey.
- Chyba już ci wystarczy, nie sądzisz ? - zapytał przejmując od mnie kieliszek i sam wypił jego zawartość.
- Wybacz Malfoy ale nie będziesz mi mówił czy mi starczy czy nie. A teraz oddaj mi to. - powiedziałam wyrywając mu naczynie.
- Pijesz alkohol kupiony głównie za moje pieniądze, więc tak. Będę.- mierzyliśmy się wzrokiem. Draco nie przestawał na mnie patrzyć, a ja także nie miałam zamiaru przerwać tej gry.
- Daj spokój. Co ci szkodzi jak sobie trochę wypiję ? Nie zbiedniejesz od tego. - stwierdziłam z miną niewiniątka. Patrzył na mnie przez chwilę jakby się na czymś zastanawiał.
- Więc pij do woli. - I nie odrywając wzroku od mnie wypił jeszcze jednego kieliszka whiskey i odszedł. Patrzyłam przez chwilę na jego oddalającą się postać, a następnie na butelkę whiskey. Postanowiłam odstawić na razie alkohol. Do czasu aż przyszedł Blaise Zabini i namawiając mnie na kolejną kolejkę. I to jego "z zemną nie wypijesz?" Nie mogłam odmówić. Po kilku głębszych poszłam porozmawiać ze Ślizgonkami, gdyż nigdzie nie potrafiłam zlokalizować Arii. Ku mojemu zdziwieniu dziewczyny z domu Salazara były miłe. Właściwie traktowały mnie jak jedną z nich. Pomyślałam, że wcale nie byłoby tak źle gdybym została przydzielona do Slytherinu. Może bym tam pasowała. Nawet się nie zorientowałam kiedy zamiast z dziewczynami rozmawiałam z Draco, a rozmawiało się naprawdę dobrze, jakbyśmy byli starymi znajomymi. Najgorsze było to, że mnie wcale to nie obchodziło. Gadałam rzeczy, których na trzeźwo nie powiedziałabym. A już na pewno nie jemu.
- No bo ja ogólnie jestem bardzo tolerancyjną osobą. Zresztą sam wiesz. Nie zwracam uwagę na tzw. "czystość krwi". Ale w głębi duszy... Czuję się lepsza od innych właśnie dlatego bo jestem czystej krwi i jestem super bogata. Wiesz o czym mówię, prawda?
- Doskonale wiem o czym mówisz, ale ja w przeciwieństwie do ciebie nie jestem taki tolerancyjny. Ale masz rację, jesteśmy od nich lepsi. - odpowiedział Draco, który już od jakiegoś czasu nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Dlaczego ja właściwie tobie o tym mówię? TOBIE? Chyba zwariowałam. Albo nie. To przez alkohol. No i jeszcze to otoczenie Slytherinu.
- Powiem ci Verges, że po alkoholu znacznie sensowniej gadasz. A może też stało się tak, że tiara cię źle przydzieliła i w głębi duszy jesteś Ślizgonką.
- No w sumie. - zaczęłam rozważać słowa blondyna. - Posiadam cechy, które kwalifikowały by mnie do Slytherinu. Ambicja, spryt... O i znam język węży.
- Znasz? - zapytał podnosząc do góry brwi, zrozumiałam, że nie powinnam o tym wspominać. Postanowiłam, że udam głupią. On też nie ciągnął tematu. - Wiesz co? Chodź zatańczyć. - zaproponował wyciągając do mnie dłoń.
- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł.
- No dalej Verges, co ci szkodzi ?
- Poważnie. To nie jest dobry pomysł. Zamiast tego... hmm... Pójdę pozwiedzać Slytherin. - i nie czekając na reakcję chłopaka ruszyłam w głąb jakiegoś ciemnego korytarza. Nie wiedziałam gdzie jestem i nie bardzo mnie to obchodziło. Szłam dalej, puki nie usłyszałam głosu za sobą.
- Ktoś pozwolił ci tu być ?
- Sama sobie pozwoliłam. - uśmiechnęłam się sama do siebie i obracając natrafiłam wprost na szare tęczówki. Draco znajdował się znacznie bliżej niż na początku zakładałam.
- Oh tak ? - przyparł mnie do ściany. Jego ręce znajdowały się po obu moich stronach. Nie miałam jak się wydostać. Ale właściwe pytanie brzmiało: czy chciałam?
- Tak. - szepnęłam bezgłośnie w tym samym momencie co jego usta naparły na moje. Zaczęliśmy się całować, a nasze usta napierały na siebie coraz mocniej, języki idealnie ze sobą współgrały. Nie myślałam w tym momencie o niczym, no może oprócz tego by przyciągnąć chłopaka do siebie jeszcze bliżej. Liczyła się tylko ta chwila i nic innego nie miało znaczenia. W dupie miałam to, że Draco jest moim wrogiem, a wręcz przeciwnie - to podniecało jeszcze bardziej. Poddałam się mu, nie myśląc nad konsekwencjami jakie na siebie ściągam.
***
Ciepłe promienie słońca padały na moją twarz. Leżałam w łóżku owinięta kołdrą, było tak dobrze. Dopiero po chwili poczułam ból głowy, a także przypomniałam sobie jego przyczyny. Potem suchość w gardle, werdykt był jeden - kac. Powróciłam myślami do wczorajszej nocy. Impreza w Slytherinie, lejąca się alkohol i tak dalej.- O cholera. - szybkim ruchem podniosłam się do pozycji siedzącej. - Co ja zrobiłam?
- Zrobiłaś coś złego we śnie ? - usłyszałam głos obok. - Nie przejmuj się, to był tylko sen. Choć sny często mają wpływ na nasze życie. Większy lub mniejszy. - Luna Lovegood siedziała na łóżku obok studiując nowego "Żonglera". W pokoju nie było ani Padmy, ani Arii. Dobrze, że była tylko Luna, bo Aria mogła widzieć coś o wczorajszym występku.
- A ty nie na śniadaniu? - zapytałam z grzeczności blondynkę.
- Już zjadłam. Przyniosłam ci kanapki bo wiedziałam, że nie będziesz miała zamiaru udać się do Wielkiej Sali. A pomyślałam, że musisz być głodna. - tak, poczułam właśnie jak burczy mi w brzuchu. Z drugiej strony na myśl o jedzeniu było mi niedobrze. Jednak coś musiałam zjeść.
-Dzięki Luna. - powiedziałam w tym samym momencie co drzwi do dormitorium otworzyły się i weszła przez nie Aria. Nie wyglądała najlepiej.Widząc ją schowałam się pod kołdrę, przerażona na myśl, że Krukonka może wiedzieć o tym co zaszło między mną, a Malfoy'em.
- Em nie udawaj, że śpisz. Spokojnie, nie zrobiłaś wczoraj nic upokarzającego. - Czy to znaczy, że nie wiedziała? Odkryłam się i spojrzałaś na dziewczynę.
- Nic? - zapytałam niepewnie, a Aria roześmiała się.
- Nic. - po chwili Luna gdzieś zniknęła i zostałam z czerwonowłosą sama - Theodor jest taki słodki. - rozmarzyła się dziewczyna.
- Theodor? Nott? - spytałam zszokowana.
- A znasz jakiegoś innego ? Wczoraj dużo gadaliśmy i tańczyliśmy i w ogóle. Nie zauważyłaś ?
- Nie.
- No oczywiście, że nie. Byłaś zajęta Malfoy'em.
- Cooo ? - serce szybciej zaczęło mi bić. Czyżby Aria jednak wiedziała ?
- No widziałam was jak wczoraj gadaliście. Wyglądało na to, że dobrze czujecie się w swoim towarzystwie.
- Byliśmy pijani ! Poza tym... To jest MALFOY ! Wciąż myślę o nim to samo, co myślałam.
- Oh jak sobie chcesz. Ja jednak myślę, że Theodor to będzie coś więcej niż tylko przelotny flirt. - powiedziała mrugając w moją stronę. Nie komentując tego ruszyłam pod prysznic. Gdy ciepły strumień wody spływał po moim nagim ciele, wróciłam wspomnieniami do minionej nocy. Draco... Sposób w jaki on całował. Dotknęłam swoich warg próbując sobie przypomnieć dotyk warg Ślizgona. Jak on to do cholery robił? Żaden chłopak, nie całował ani odrobinę tak dobrze jak on. Cholera! Nie potrafiłam w żaden sposób oderwać się od tego wspomnienia. A co jeśli Malfoy postanowi rozgadać wszystkim, że się z całowaliśmy? Co jeśli będzie chciał się pochwalić ? Co powiedzą przyjaciele jak się dowiedzą, że całowałam ich wroga? Że całowałam SWOJEGO wroga? Postanowiłam, że nie będę sobie na razie zawracać tym głowy bo w końcu i tak cokolwiek bym zaplanowała, nie wypali. Zresztą to nie jest pewne czy Malfoy będzie chciał się pochwalić, dlaczego miałby to robić? Postanowiłam trzymać się nadziei, że będzie trzymał język za zębami albo w ogóle zapomni o tym zdarzeniu. Może był bardziej pijany niż ja i nic nie pamięta. A może nie będzie chciał się chwalić, że całował zdrajczynię krwi. W razie czego postanowiłam improwizować bo to było to w czym byłam dobra. Pod wieczór spotkałam się ze swoją najlepszą przyjaciółką Jasmine Spencer. Jas była drobną ciemnowłosą dziewczyną półkrwi i pierwszą osobą, którą spotkałam w drodze do Hogwartu. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Wybrałyśmy się dziś do jaskini. Tak mówiłyśmy na miejsce znajdujące się na błoniach. Lubiłyśmy tam przebywać dlatego, że nikt nam nie przeszkadzał, a jako indywidualistki nie potrzebowałyśmy towarzystwa innych ludzi.
- Harry, Ron i Hermiona co robią ? - spytałam przyjaciółkę gdy przysiadłyśmy przy klifie.
- Nie wiem, coś tam robią. - Jas wyjęła z kieszeni paczkę papierosów i podała mi jednego. Był to nałóg od, którego uzależniła się połowa Hogwartu - Więc opowiadaj.
- A niby co mam opowiadać ?
- No jak to co ? Jak było wczoraj u Ślizgonów ? Bardzo wkurzający byli ? - dopytywała, a ja zaczęłam opowiadać choć opowieść nie była zbyt długa. Uważałam, że nie ma tu nic do mówienia. Nie wspomniałam ani o pocałunku, ani nawet o rozmowie z Malfoy'em. Chciałam o tym zapomnieć, a powiedzenie tego komuś innemu nie przyśpieszyłoby tego. Wracając trafiłyśmy akurat na kolację. W drodze tam cały czas patrzyłam czy nie ma nigdzie Malfoya. Usiadłam przy stole Krukonów razem z Danielem, Oliverem, Arią i kilkoma innym osobami.
- Emma ! - ucieszył się Daniel. - Wreszcie jesteś. Słuchaj kiedy ty masz urodziny? Aria mówi, że 13 października, ale mi się wydaje, że to był 30.
- Aria ma rację.
- Serio ? Kurde... Ale to nieważne. 13 już niedługo, a chyba wiesz co wtedy ? - spojrzał uśmiechając się do mnie porozumiewawczo.
- O nie. - odpowiedziałam natychmiast.- Nie mam ochoty na żadną imprezę.
- Chyba głupia jesteś Em jak myślisz, że obchodzi nas to czy masz ochotę czy nie. - powiedziała Aria. - Skończysz 16 lat, trzeba to uczcić. - wiedząc, że i tak nie posłuchają mojego zdania, przystałam na ich propozycję. Po skończonym posiłku wracaliśmy do wieży Ravenclaw. Nagle zza zakrętu wyszła osoba, której za wszelką cenę chciałam unikać. Te platynowe blond włosy... to był on.
- O cholera. - wyrwało mi się przez przypadek. - Zapomniałam zrobić zadania z transmutacji.
- O czym ty mówisz Em? Przecież razem robiłyśmy to zadanie. - Aria przyjrzała mi się badawczo, a Draco był coraz bliżej.
- Nie to zadanie, to drugie zadanie.
- Jakie drugie zadanie? Było tylko jedno. - No i już było po mnie. Malfoy właśnie przyszedł. Przywitał się z chłopakami. Po Arii tylko przemknął wzrokiem jakby jej tam w ogóle nie było, a zatrzymał się na mnie. Myślałam, że już wiem co się stanie, na stówę wspomni o wczoraj, a on... nic. Nie odezwał się. Czyżby rzeczywiście nie pamiętał tego pocałunku? W takim razie dlaczego trzymał na mnie tak długo swój wzrok? Zresztą jego spojrzenie mówiło samo za siebie. On doskonale pamiętał. A teraz... będzie sobie z pogrywał. Gdy na mnie patrzył nie odwróciłam wzroku. Chciałam mu pokazać, że jestem na niego kompletnie obojętna, mimo, że w środku serce biło jak oszalałe. Nie tylko z powodu strachu, ale ono samo z siebie przyśpieszało bieg gdy tylko wracałam w myślach do pocałunku. Musiałam zapomnieć jak najszybciej, bo to pobudzało tylko we mnie nie potrzebne pożądanie. Zresztą Malfoy pewnie też nie chce o tym pamiętać.
- Verges. - rzucił na odchodne blondyn, przeszywając mnie wzrokiem.
- Malfoy. - odpowiedziałam siląc się na obojętny ton. Nikt nic nie wiedział, ani nie podejrzewał. Jakby wczorajszy incydent nie miał miejsca. Tylko dla mnie to się liczyło i chciałam aby tak pozostało. Ale jak powszechnie wiadomo, nie zawsze można mieć to czego się chce.
Hejka
Udało mi się właśnie ukończy pierwszy rozdział.
Kolejny powinien pojawić się do końca tygodnia.
Mam nadzieje, że moje opowiadanie przypadnie wam do gustu
i wytrwacie ze mną do końca :))
Zapraszam do komentowania, bo chciała bym wiedzieć
jak wam się podoba i co ewentualnie powinnam poprawić.
Życzę wszystkim dużo energii, na rozpoczęty już nowy tydzień!!!
*KP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz