- Nie ciebie, tylko Malfoya.
- Więc skoro śledziłeś Malfoya, to powinieneś wiedzieć, że to on się do mnie doczepił kiedy siedziałam nad jeziorem. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - A poza tym... Dlaczego go śledzisz?
- Chcę wiedzieć gdzie chodzi i z kim. Okej, powiedzmy, że się do ciebie doczepił, ale spędziliście ze sobą tam trochę czasu.
- A co miałam zrobić? Pójść sobie z miejsca, w którym siedziałam tylko dlatego bo Malfoy się tam pojawił? O nie, nie miałam zamiaru dawać mu tej satysfakcji. A zresztą... Dlaczego ja ci się tłumaczę? - chciałam odejść kiedy Potter złapał mnie za nadgarstek.
- Rozmawialiście?
- Nie, siedzieliśmy w milczeniu. - odpowiedziałam z sarkazmem. - Skończ te idiotyczne pytania no bo... O co ty mnie właściwie posądzasz?
- Przepraszam, ja po prostu... Sam nie wiem co myślałem.
- Więc nie myśl wcale, bo ci to nie wychodzi. - powiedziałam złośliwie, a Harry westchnął.
- Chodźmy w końcu na to spotkanie. - pociągnął mnie za rękę i poprowadził do gabinetu Slughorna. - wróciłam wspomnieniami do wszystkich spotkań z Draco w ostatnim czasie i cieszyłam się, że Harry widział nas akurat wtedy nad jeziorem bo gorzej by było gdyby pomysł na śledzenie Malfoya przyszedł mu do głowy znacznie wcześniej, a on zobaczyłby jak bardzo blisko przez dłuższy czas byliśmy koło siebie na imprezie w Slytherinie. Wtedy już nie miałabym jak się wytłumaczyć.
Na spotkaniu usiadłam między Harry'm, a Hermioną, na przeciwko Blaise'a, który dziwnie mi się przyglądał.
- Emmo. - zwrócił się do mnie Slughorn. - Podobno masz całkiem sporą wiedzę na temat mugoli, a z tego co wiem nigdy nie uczęszczałaś na Mugoloznawstwo. Jestem więc ciekaw, skąd dziewczyna ze starego rodu czarodziejów, która nigdy nie miała kontaktu z mugolskim światem, no bo nie miała jak, wie o nim tak wiele? - wzrok wszystkich skierował się wprost na mnie, a ja poczułam lekkie skrępowanie.
- Zawsze byłam ciekawa mugoli. - zaczęłam. - Tego jak funkcjonuje ich świat i tak dalej, postanowiłam go więc poznać. W wakacje często bywam w mugolskiej części Londynu, więc dowiedziałam się całkiem sporo. Kiedy my używamy do nawet najprostszych czynności magii, oni jej nie potrzebują bo sami sobie doskonale radzą. To w pewnym sensie niesamowite. To samo ich wynalazki, takie jak telefony czy laptopy. Niby powstały bez magii, ale ja uważam, że są magiczne. - Slughorn słuchał mnie z zainteresowaniem, zresztą inni obecni uczniowie też.
- To naprawdę intrygujące. - powiedział profesor i zadając mi i innym osobą kolejne pytania. Po wyjściu oceniłam, że "przyjęcie" nie było niczym specjalnym. Dla lodów postanowiłam jednak przyjść następnym razem.
***
Kolejne dni spędziłam głównie w książkach. Najmniej musiałam uczyć się z eliksirów, gdyż razem z Harry'm korzystałam z dziennika Księcia Półkrwi, który okazał się bardzo przydatny. Hermiona jednak dostała małej obsesji na punkcie byłego właściciela dziennika i spędzała dnie w bibliotece próbując znaleźć jakieś informacje. Ja i Harry uznaliśmy, że jest po prostu zła, że nie jest już najlepsza w klasie. W sumie ostatnio Hermiona ciągle chodziła zła, mimo, że starała się to ukryć. Jednym z powodów było też to, że Ron zaczął chodzić z Lavender Brown. Poza tym Harry zaczął uczęszczać na jakieś lekcje z Dumbledore'm, ale nie wiedziałam po co ponieważ Potter twierdził, że chociaż chciałby, to nie może mi powiedzieć. Było mi trochę przykro z tego powodu, ale powiedziałam, że rozumiem. Wracałam właśnie z biblioteki. Szłam jednym z tych spokojnych korytarzy, takim gdzie z reguły nie kręci się za wiele uczniów, aż nagle... spokój został zakłócony. Dwójka uczniów, dziewczyna i chłopak wyszli zza drzwi, za którymi prawdopodobnie znajdował się schowek na miotły. Chociaż nie, oni wcale nie wyszli... Oni wylecieli. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę kto to jest.
- Aria? Nott? Co do cholery? - spytałam zdezorientowana.
- Emma? - Aria wyglądała na zdziwioną, a także lekko przestraszoną widząc moją osobę. - Co ty tu robisz? - jej oddech był nieregularny, a na policzkach pojawiły się rumieńce.
- Co ja tu robię? Co wy tu robicie? - Aria otworzyła usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk, natomiast Teodor oparł się niedbale o ścianę i wyluzowany obserwował rozwój akcji. Dopiero po obadaniu tej dwójki wzrokiem zrozumiałam, co miało miejsce za tamtymi drzwiami. Nie potrzebowałam już wyjaśnień i chciałam odejść, ale zza zakrętu wyszło dwóch chłopaków.
- Jeszcze ich tu brakowało. - powiedziała zażenowana Aria, widząc Malfoya i Zabini'ego, którzy zbliżali się w naszą stronę.
- Tu jesteś Teodor. - odezwał się Blaise.
- Nie wiedziałem, że zamierzasz spędzić czas z Krukonkami. Trzeba było uprzedzić, z chęcią byśmy się przyłączyli. - powiedział Draco puszczając do mnie oczko, a ja starałam się nie pokazać jak bardzo ten gest na mnie zadziałał.
- Właściwie to ja wracałam z biblioteki i wtedy natknęłam się na tą dwójkę, wychodzącą zza tych drzwi. - powiedziałam, widząc morderczy wzrok Arii.
- Oh tak? Mendes, co z twoimi włosami? - zapytał Zabini uśmiechając się znacząco, po tym jak połączył fakty.
- Ty Nott też marnie wyglądasz. - stwierdził Draco. - Jakbyś był po dużym wysiłku fizycznym. Powiecie nam co tam wyrabialiście czy mamy zgadywać? - w trójkę stanęliśmy przed Arią i Nott'em z założonymi na piersiach rękami, czekając aż w końcu się odezwą.
- No czekamy, czekamy. - ponaglałam ich doskonale się bawiąc.
- Nie sądzę aby to była wasza sprawa. - warknął Teodor.
- Emma? - nagle zza zakrętu wyszły osoby, których nie chciałam teraz widzieć. - Co ty robisz... z nimi ? - zapytała Jasmine, stojąca razem z Harry'm i Hermioną. Cała trójka wydawała się zdezorientowana i patrzyła na nas pytająco.
- To nie tak. Ja tylko ich spotkałam jak wracałam z biblioteki i...
- I po co się tłumaczysz Verges? - przerwał mi Draco. - Nawet jeśli byłaby z nami nie powinno was to interesować. - zwrócił się do Gryffonów.
- Zamknij się Malfoy. - warknął Harry.
- Bo co mi zrobisz Potter? Widzę, że trudno zaakceptować wam fakt, że ostatnio z Verges się polubiliśmy.
- My wcale nie...
- Już ci coś mówiłem na temat zaprzeczania oczywistego. Nie rób tego bo nie ma to sensu.- poczułam chęć ucieczki stamtąd, a następnie zapadnięcia się pod ziemię. Byłam przerażona na myśl, że Draco może zaraz wspomnieć o czymś, o czym nie chciałabym by wspomniał.
- Co masz na myśli? - zapytała Jas.
- Nie twoja sprawa Spencer.
- Gdzie idziecie? - zwróciłam się do Gryffonów, przerażona tym jak dalej sytuacja mogłaby się potoczyć - Idę z wami. Aria, idziesz też?
- Nie, myślę, że wrócę do dormitorium. - odpowiedziała czerwonowłosa.
- Okej, chodźmy. - chwyciłam Harry'ego pod pachę i zaczęłam ciągnąć go ze sobą, rzucając jeszcze tylko wzrokiem na Malfoya, który uśmiechał się do mnie zadowolony.
- O co chodziło? - zapytała Hermiona.
- O nic. Wiecie jak to Malfoy. - odpowiedziałam i zaczęłam temat Transmutacji, byle tylko nie zadawali więcej pytań na temat Draco.
Wieczorem Aria wyjaśniła sprawy dotyczące Teodor'a Nott'a. Zaczęła wymieniać jego zalety i stwierdziła, że się zakochała. Byłam do tego sceptycznie nastawiona, nie bardzo wierzyłam w to, że można się zakochać w kimś w tak krótkim czasie. Poza tym uważałam, że Ślizgon chce ją tylko wykorzystać. Podzieliłam się z nią tymi obawami, jednak Aria kompletnie mnie zignorowała. Potem zapytała o Draco i o co mu chodziło. Powiedziałam jej to samo co Gryffonom. Ona jednak zaczęła mówić, że idealnie byśmy ze sobą wyglądali, że Ślizgoni są super i powinnam spróbować czegoś z blondynem. Powiedziała też, że wydaje jej się, że Malfoy mnie lubi. Nie mogłam powstrzymać tego, że serce zaczęło mi szybciej bić, a policzki zaróżowiły się. Przyjęłam obojętny wyraz twarzy, nie pozwalając zobaczyć Arii jak bardzo spodobały mi się słowa, mówiące, że Draco mnie lubi. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co się ze mną dzieje. Czy naprawdę ucieszyłabym się z tego gdyby Malfoy mnie lubił? To nawet nie jest możliwe. Uznałam, że zwariowałam już do reszty. Z Arią pogadałyśmy jeszcze przez jakiś czas i udałyśmy się spać.
Obudziłam się w środku nocy cała zdyszana. Koszmar... Najpierw śniło mi się, że zabijam jakiegoś człowieka, prawdopodobnie mężczyznę, choć twarzy nie widziałam. Nie chciałam tego robić, ale mimo to i tak rzuciłam zaklęcie niewybaczalne. Jednak potem role się odwróciły. Stałam się ofiarą, a ktoś celował we mnie różdżką. Osoba ta rzuciła Crucio, a ja mimo, że nigdy nie zostałam potraktowana tą klątwą, poczułam przeraźliwy ból. Ten sen na pewno nie należał do przyjemnych. Przetarłam ręką spocone czoło, pogłaskałam leżącego obok Demona i poczułam, że zbiera mi się na refleksję. Zaczęłam zastanawiać się nad swoją przyszłością i nad tym jaki los mnie czeka. Nigdy wcześniej nie zawracałam sobie tym głowy. Ale teraz... rodzice są Śmierciożercami, właściwie są całkiem blisko z Czarnym Panem, który niedługo prawdopodobnie złoży mi propozycję dołączenia do niego. Jeśli teoria Harry'ego jest prawdziwa i Draco jest Śmierciożercą, pomimo tak młodego wieku, czy mnie też będą chcieli zwerbować? I co wtedy? Właśnie zrozumiałam, że obojętnie jaką decyzję podejmę, będzie ona tragiczna. Jeśli odmówię Voldemortowi są dwa scenariusze tego co się stanie. 1 - Voldemort mnie zabije za odmowę. 2. - Uda mi się uciec, ale wtedy będę poszukiwana i będę musiała się ukrywać nie wiadomo jak długo, a i tak nie wiadomo czy na końcu Śmierciożercy mnie nie znajdą i zabiją. Za to jeśli zgodziłabym się dołączyć do szeregów Czarnego Pana, zrobiłabym coś co byłoby wbrew moim zasadom i ważniejsze - zdradziłabym swoich przyjaciół. Na końcu, gdy Voldemort został by pokonany, prawdopodobnie skończyłabym w Azkabanie. Obojętnie co zrobię, wszystko skończy się tragicznie, a ja nigdy nie zostanę aurorką. Zrozumiałam, że nie mam przyszłości i nie wszystko jest takie łatwe jak zawsze myślałam. Byłam tragiczną bohaterką... Im więcej o tym myślałam, tym gorzej się czułam. Musiałam stąd wyjść, musiałam zaczerpnąć powietrza. Zdjęłam piżamę i ubrałam pierwsze lepsze ciuchy, a następnie, mimo środka nocy, ruszyłam na błonia. Chwytałam już za klamkę, by w końcu znaleźć się na powietrzu kiedy nagle...
- Wybierasz się gdzieś Verges? - Draco Malfoy stał oparty o ścianę, przyglądając mi się.
- Boże... - złapałam się za serce, gdyż Ślizgon strasznie mnie przestraszył. - Malfoy! Omal zawału przez ciebie nie dostałam!
- Myślę, że w tak młodym wieku zawał ci nie grozi. A teraz... Chcesz mi powiedzieć gdzie idziesz, czy może zamiast tego mam cię zaprowadzić do Flitwicka, który nałoży na ciebie odpowiednią karę za włóczenie się po nocy? - Draco zaczął się przybliżać, a ja cofałam się, aż natrafiłam na ścianę. Kompletnie zapomniałam, że Malfoy jest prefektem i jeśli chce, może nałożyć na mnie szlaban.
- Nie możesz po prostu zapomnieć, że tu byłam? - zapytałam.
- Mógłbym... Ale co z tego będę miał? - jego twarz była poważna, a wzrok mnie przeszywał. Po chwili jednak się roześmiał. - Spokojnie Verges, żartuję. Ale poważnie pytam, gdzie idziesz?
- Na spacer.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Na spacer? - powtórzył patrząc na mnie jak na wariatkę. - Jest druga w nocy.
- Najlepsza pora na spacer. Jeśli chcesz możesz iść ze mną. - wypaliłam bez zastanowienia, a następnie ominęłam Ślizgona i w końcu znalazłam się na dworze.
- Jesteś naprawdę dziwną osobą Verges - usłyszałam za sobą chłopaka - Ale nie mogę pozwolić włóczyć ci się samej po nocy - Przysiedliśmy w jednym z zakamarków błoni, a ja zaczęłaś delektować się chłodem nocy - Słyszałem jak ostatnio opowiadałaś Slughornowi jacy to mugole są niesamowici - zadrwił Draco - Niby co w nich niesamowitego?
- Skoro Zabini powiedział ci, że to mówiłam, powinien też wyjaśnić jakie argumenty podałam na potwierdzenie mojej tezy.
- Mogłabyś powtórzyć te argumenty. Chociaż wątpię, żeby do mnie przemówiły...
- Gdyby w Hogwarcie można było używać elektronikę, pokazałabym ci telefon. Wtedy byś zrozumiał. No cóż, może kiedyś poza Hogwartem będę miała okazję ci pokazać.
- Więc myślisz, że zdarzy się taka okazja?
- Powiedziałam, że może.- Przez chwilę milczeliśmy, wpatrując się w księżyc, który tej nocy był w pełni.
- Często urządzasz sobie takie nocne wyprawy? - zapytał Draco.
- Czasami się zdarza. Uwielbiam noc. A ty? Co ty tam właściwie robiłeś o tej godzinie?
- Miałem ochotę się przewietrzyć. - odpowiedział niezbyt przekonująco. - Więc co myślisz o ostatnim występku Mendes z Nott'em? Myślisz, że my też moglibyśmy odwiedzić ten schowek na miotły? - uśmiechnął się łobuzersko, a ja spojrzałam na niego nie do końca pewna czy dobrze usłyszałam. Draco roześmiał się - Spokojnie, nie patrz tak na mnie bo gdyby twój wzrok mógł zabijać, byłbym już martwy.
- Więc szkoda, że nie potrafi. - warknęłam.
- Zawsze bierzesz tak wszystko na poważnie? Czy może to tylko mój wpływ? - zapytał, jednak ja zastanawiałam się już nad czymś innym.
- Dlaczego to robimy?
- Co? - Draco był zdezorientowany moim pytaniem.
- Rozmawiamy ze sobą... W miarę normalnie. Wiesz, bez żadnych wyzwisk i tak dalej.
- Gdy nie jesteś w towarzystwie Gryffonów, jesteś całkiem znośną osobą. - stwierdził.
- Ty nawet bez Ślizgonów, jesteś tak samo nieznośny.
- Wiem, że tak nie myślisz. Ale powiedz teraz szczerze. Podoba ci się świadomość tego, że jesteśmy tutaj tylko ty i ja, a nikt inny nie ma o tym pojęcia.
- Świadomość, że nikt nie wie o naszej... poprawie relacji? - zapytałam ostrożnie, nie mogąc oderwać wzroku od jego szarych zimnych tęczówek. Hipnotyzowały mnie. - A Tobie się podoba? - On nic nie odpowiedział, tylko wpatrywał się w moje brązowe oczy, tak samo intensywnie, jak ja w jego. Nawet nie wiem jak to się stało, że już po chwili nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Tym razem doskonale wiedziałam co robię i mimo, że powinnam była to przerwać, nie potrafiłam. Nie potrafiłam mu się oprzeć. Całował zbyt dobrze, a jeszcze bardziej działała na mnie świadomość, że Draco jest moim wrogiem. Kręciło mnie to. Przyciągałam go coraz bliżej siebie, a on robił dokładnie to samo. Nie wiem ile minęło kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy. Sekundy, minuty czy godziny, czas jakby się zatrzymał. Teraz jednak gdy to wszystko minęło i ponownie spojrzałam w szare tęczówki nie wiedziałam co zrobić. Myślałam, że za chwilę ujrzę na jego ustach ten ironiczny uśmiech, lecz on patrzył na mnie w ten sam sposób. On także nie wiedział jak do tego doszło - Muszę iść.- pośpiesznie ruszyłam w stronę zamku, nawet nie obracając się czy Draco czasem za mną nie idzie. Rządziło mną mnóstwo emocji, ale przede wszystkim była to wściekłość. Nie byłam zła na to, że pozwoliłam Draco po raz kolejny się pocałować, ale na to, że tak bardzo mi się to podobało i chciałam więcej. Przy nim nie byłam sobą, dlatego też to musi się skończyć.
***
Na drugi dzień zostałam obudzona przez Lunę, ale stwierdziłam, że nie mam ochoty tego dnia pójść na zajęcia i zostanę w łóżku. Po południu zeszłam do Pokoju Wspólnego, w celu zobaczenia czy jest tam ktoś od kogo mogłabym pożyczyć notatki z tego dnia. Na błękitnej kanapie zobaczyłam siedzącego Olivera i natychmiast do niego podeszłam.
- Oli!
- Emma. Hej. - Chłopak szeroko uśmiechnął się na mój widok. - Co tam? Czemu nie było cię dzisiaj na zajęciach?
- A po prostu nie mogłam spać w nocy i rano nie czułam się najlepiej. I nie patrz tak na mnie, wiem, że wyglądam okropnie. - powiedziałam widząc brązowe tęczówki wpatrzone wprost we mnie.
- Em, ty nigdy nie wyglądasz okropnie. Właściwie to taki wygląd nadaje ci uroku. - Prychnęłam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że Oliver znajduje się bliżej niż myślałam. Natychmiast się odsunęłam.
- Potrzebuję notatek z dzisiejszego dnia. Masz je? - przeszłam do rzeczy, co trochę zdezorientowało chłopaka.
- Tak, zaraz ci przyniosę. - poszedł do swojego dormitorium, by po chwili wrócić z kilkoma zeszytami.
- Dzięki. Wrócę już do siebie. - Nie było mi jednak dane odejść, gdyż Krukon mocno chwycił mnie za nadgarstek zmuszając bym na niego spojrzała.
- Co? - spytałam lekko podirytowana.
- Wiesz, tak sobie myślałem... Że może wybralibyśmy się gdzieś razem w sobotę - westchnęłam głośno. Więc Oliver jednak nie dał sobie spokoju. Tymczasem nie myślałam o Krukonie, tylko zaczęłam zastanawiać się co bym odpowiedziała gdyby Draco Malfoy dał mi taką samą propozycję. Czy bym mu uległa?
- Sama nie wiem. - powiedziałam nieśmiało. Głupio było mi odmówić chłopakowi.
- Porobimy coś fajnego. Powiedz tylko o której ci pasuje. - Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, że może jednak dobrze by było się zgodzić. Może Oliver pomógł by mi zapomnieć o Draco i tym jak... o tym wszystkim, ale w głębi duszy zaczęłam też myśleć, że może... Draco nie spodobałoby się to, że spotykam się Oliverem, choć to byłoby akurat kompletnie absurdalne.
- Zastanowię się. - oznajmiłam i szybko odeszłam, nim chłopak miał szansę po raz kolejny mnie zatrzymać.
***
Od nocnego spotkania z Draco minęło już trochę czasu. Unikałam chłopaka jak ognia, co całkiem dobrze mi wychodziło. Oprócz Ślizgona, byłam też zmuszona by unikać Olivera, którego unikanie było znacznie trudniejsze przez związek na to, że byliśmy w jednym domu. Na szczęście Krukon jak na razie na nic nie naciskał. Trwały właśnie eliksiry, gdzie Slughorn stwierdził, że podzieli nas na grupy. Oddałam się całkowicie rozmowie z Jasmine, ignorując nauczyciela, póki usłyszałam naszych nazwiska.
- Panna Verges i panna Spencer. Z kim by was tu połączyć? A już wiem, z panem Malfoy'em, Nott'em i Zabini'm, myślę, że to dobre połączenie. - Zaklęłam głośno, na szczęście Slughorn tego nie dosłyszał. Jasmine też nie była zachwycona z tego pomysłu, ale na pewno nie tak bardzo jak ja.
- Cześć dziewczyny. - powiedział z uśmiechem Blaise. - Pewnie się cieszycie, że macie szansę z nami pracować.
- O tak, jesteśmy w niebo wzięte. - odparła sarkastycznie Jasmine.
- Verges na pewno. - rzucił Malfoy, przeszywając mnie wzrokiem. Ja jednak nie obdarowałam go ani jednym spojrzeniem. Nie chciałam znów patrzeć w te szare tęczówki, które tak bardzo mi się podobały.
- Przestańcie już i weźmy się za ten eliksir. - powiedział Nott, a my go posłuchaliśmy. Większość pracy odwalali Blaise, Jasmine i Teodor. Ja nadzorowałam, a przynajmniej starałam się to robić, gdyż będąc cały czas pod obserwacją Malfoya, było to nieco niekomfortowe. A Draco... No właśnie, gapienie się na mnie było jedynym co robił. Zabrałam się za spisywanie notatek, które Slughorn kazał sporządzić. Draco ignorowałam jak tylko się dało i kiedy innych obdarzałam spojrzeniem, jego ani razu.
- Verges, spójrz na mnie. - powiedział blondyn wyraźnie zirytowany.
- Hmmm? - wymruczałam nie spuszczając wzroku z notatek.
- Spójrz na mnie. - powtórzył, a ja w końcu raczyłam podnieść głowę. Od razu natrafiłam na szare tęczówki, które wpatrywały się wprost w moje brązowe.
- Tak lepiej. - powiedział Ślizgon, uśmiechając się delikatnie. Reszta grupy obserwowała nas nie bardzo wiedząc co się dzieje.
- Okeeej... - odezwała się zdezorientowana Jasmine. - Więc okazało się, że to nam jednak nie będzie potrzebne, więc jeśli komuś się chce, to może odnieść to do schowka.
- Ja pójdę. - zaoferowałam się natychmiast przejmując od Gryffonki pudełeczko. Gdy dotarłam do schowka, nie mogłam pozbyć się obrazu oczów Draco i tego jak się we mnie wpatrywały. Zaczęłam się zastanawiać gdzie to pudełko mogło leżeć, aż w końcu znalazłam odpowiednie miejsce. Odwróciłam się by odejść, ale natrafiłam na coś, a raczej na kogoś, kto przycisnął mnie mocno do półek... Silne męskie ramiona znajdowały się po obu stronach, a twardy tors mocno na mnie napierał. Przez chwilę wpatrywałam się w szkolną szatę tej osoby, potem pojechałaś wzrokiem w górę, gdzie natrafiłam na zielony krawat, a następnie jeszcze wyżej, spotykając się z zimnymi szarymi oczami.
- Ignorujesz mnie Verges - odezwał się Draco intensywnie przeszywając mnie wzrokiem.
- Malfoy, co robisz? - zaczęłam się wyrywać jednak to było na nic. On był silniejszy. - Nie ignoruję cię.
- Oh nie? Wcale. - powiedział z sarkazmem, coraz bardziej na mnie napierając. Właściwie to trochę mi się to podobało. Ten sposób w jaki Draco nade mną dominował.
- Puść mnie, ktoś może nas zobaczyć. - powiedziałam jak najspokojniej mogłam, starając się uspokoić oddech, który nie był ani odrobinę regularny.
- Tym ciekawiej. - odpowiedział i nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, poczułam na swoich wargach, wargi Ślizgona. Nie potrafiłam nie odwzajemnić jego pocałunków. Wiedziałam, że w każdej chwili ktoś może wejść, ale zdążyłam się już przekonać, że kiedy Draco całuje, wszystko inne przestaje mieć znaczenie - Spotkaj się ze mną dzisiaj o 19, tam gdzie ostatnio. - powiedział gdy się ode mnie oderwał, jednocześnie sięgając ręką po coś, co znajdowało się za mną, cały czas się we mnie wpatrując. Stałam jeszcze tam przez chwilę, nie wiedząc co zrobić. Draco chce się ze mną dzisiaj spotkać? Ale po co? Przyjęłam na twarz obojętny wyraz twarzy i mając nadzieję, że nie jestem czerwona, wróciłaś do stolika, gdzie pracowała reszta.
- Em, czy ty zawsze musisz coś na rozwalać? - zapytała Jasmine, a ja spojrzałam na nią wzrokiem, mówiącym, że nie wiem o co chodzi. - No Malfoy nam powiedział, że zwaliłaś wszystko z półki, a potem musiałaś to sprzątać. Dobrze, że ci chociaż trochę pomógł.
- Aaaa, no tak. - odpowiedziałam rozumiejąc i spojrzałam na Draco, który lekko się do mnie uśmiechał. Przez resztą lekcji Draco miał delikatny uśmiech na twarzy, a ja też ledwo się powstrzymywałam przed uśmiechnięciem. Reszta grupy obserwowała nas wzrokiem, mówiącym, że nie wiedzą o co chodzi, ale nie przejmowaliśmy się tym.
Po skończonych zajęciach spacerowałam z Jasmine po błoniach, rozmyślając o scenie w schowku z Draco. Zastanawiałam się czy iść na spotkanie czy nie. Niby nie powinnam tego robić, ale...
- Okej, teraz mi powiesz w końcu o co chodzi. - odezwała się Jasmine, a ja spojrzałam na nią pytająco. - Co to było dzisiaj z Malfoy'em? - zachowałam obojętny wyraz twarzy mimo, że w środku aż roiło się od różnorodnych emocji. No tak, oczywiście, że Jas zauważyła. - Em ja nie jestem głupia.
- Wiem, wiem... - zaczęłam się zastanawiać czy powiedzieć przyjaciółce prawdę. Bo przecież nie mogę tego ukrywać w nieskończoność, tym bardziej, że już od jakiegoś czasu chciałam się z nią wszystkim podzielić. - Okej. To czas by powiedzieć ci prawdę. - I zaczęłam swoją opowieść. Podczas gdy mówiłam, Jasmine jak to Jasmine, próbowała mi kilka razy przerwać, ale jej na to nie pozwoliłam. Nie pominęłam żadnego szczegółu i było widać, że to wszystko zrobiło na Gryffonce duże wrażenie. Nie spodziewała się tego. No bo kto by się spodziewał?
- Nie wierzę... Ty i MALFOY !?
- Ciii... - uciszyłam przyjaciółkę. - A w ogóle... Nie ma żadnych NAS. No i Malfoy na pewno nie jest ze mną szczery, kombinuje coś, chce wyciągnąć ode mnie jakieś informacje, albo mnie upokorzyć.
- Skąd możesz mieć pewność?
- Bo to jest MALFOY. Jakoś nie wierzę w jego bezinteresowność. No i teraz nie wiem czy iść na to spotkanie czy nie.
- Czujesz coś do niego? - zapytała Jasmine uważnie mi się przyglądając.
- Co? Oszalałaś? Oczywiście, że nie. - zaprzeczyłam, chociaż tak do końca nie byłaś pewna swoich słów.
- Więc skoro nic do niego nie czujesz, to nie pójdziesz na to spotkanie. Ale ty pójdziesz. Prawda?
- Nie wiem Jas.- to wszystko sprawiało, że zaczęłam mieć poważne wątpliwości co do tego czego chcesz. - A i jeszcze jedno. Nie możesz powiedzieć o tym Harry'emu i reszcie, ok? Oni mnie znienawidzą.
- Hej, nie przesadzaj. To na pewno byłby to dla nich duży szok, ale w końcu jesteś ich przyjaciółką. Ale okej, nic nie powiem. Tylko wiesz, że jeśli to coś, co jest między tobą, a Malfoy'em, będzie trwało dłużej, oni i tak to zauważą.
- Wiem. Tylko, że nie jestem pewna czy to potrwa dłużej, tak samo jak nie jestem pewna jak to się rozwinie. Na razie najlepiej będzie jak nikt nie będzie wiedział. - zakończyłyśmy temat Malfoya i kierując się w stronę zamku, gadałyśmy na luźnie tematy.
Kiedy szłam już do wieży Ravenclaw zaczęłam zastanawiać się na słowami Jasmine. Ona miała rację. Ja pójdę na to spotkanie. Jednak nie ma racji, co do tego, że czuje coś do Malfoya. Faktycznie gdyby był mi obojętny, po prostu by go olała. Jednak nie mogę zaprzeczyć temu, że jest między nami jakiegoś rodzaju przyciąganie.
Na spotkanie z Draco, nie miałam zamiaru się jakoś specjalnie stroić. Nie chciałam żeby sobie coś pomyślał. Ubrałam się, a kiedy do wyjścia zostało już zaledwie 15 minut, poczułam jak bardzo się stresuje. Serce biło z niewyobrażalną prędkością, a całe ciało drżało. To było okropne uczucie, wzięłam więc kilka głębokich wdechów, które w niewielkim stopniu pomogły. Ostatni raz spojrzałam w lustro i ruszyłam na błonia. Nie do końca byłam pewna miejsca gdzie ostatnio byliśmy, podczas nocnej wyprawy, więc zaufałam swojej intuicji. Było ciemno, a ja wśród drzew rozglądałam się próbując dostrzec gdzieś Draco. A co jeśli on wcale nie przyjdzie? Co jeśli chce zrobić ze mnie idiotkę?
- Tu jestem Verges. - usłyszałam głos i uśmiechnęłam się lekko do siebie, ciesząc się, że chłopak się pojawił. Spojrzałam na niego. Stał oparty o drzewo, z rękami włożonymi w kieszenie i pewny siebie przyglądał mi się. Był naprawdę przystojny - Jesteś punktualnie. Szczerze mówiąc nie byłem pewny czy przyjdziesz. - oznajmił.
- Sama nie wiedziałam czy przyjdę. - Przez dłuższą chwilę milczeliśmy, jedynie się w siebie wpatrując.
- Ładnie wyglądasz. - Spojrzałam na siebie i obadałam wzrokiem.
-Tak jak zawsze. - powiedziałam lekko zdezorientowana.
- Więc zawsze ładnie wyglądasz - Draco nie odrywał ode mnie wzroku, a mnie te komplementy dosyć zdziwiły, choć nie mogłam powiedzieć, że nie pochlebiały.
- Dzięki. Ale przejdźmy do konkretów. Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać? - zapytałam twardo. Nie miałam ochoty na żadne gierki ze Ślizgonem.
- Właściwie to sam nie wiem... - zaczął. - Ostatnio dobrze mi się z tobą rozmawia... Polubiłem cię. Nie wiem Verges, nie potrafię ci tego wyjaśnić. - powiedział odpalając papierosa i zaciągając się mocno. Musiałam, się przez chwilę zastanowić nad słowami chłopaka. Miałam mętlik w głowie, nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.
- Malfoy, czy ja ci wyglądam na idiotkę? Po prostu powiedz czego chcesz. - wypaliłam prosto z mostu.
- Dlaczego uważasz, że czegoś chcę? - zgasił papierosa i zaczął się powoli do mnie przybliżać.
- Ponieważ to dziwne... - mój głos nie był zbyt pewny, co było spowodowane siłą z jaką blondyn się we mnie wpatrywał. - To dziwne, że tak nagle mnie polubiłeś. - przy ostatnim słowie zrobiłam w powietrzu cudzysłów. - Nie wierzę w to.
- Więc uważasz, że te wszystkie nasze spotkania były z góry zaplanowane? - przeczesał blond włosy, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Że czegoś od ciebie chcę i teraz będę próbował cię uwieść, rozkochać w sobie, a następnie bez problemu wyciągnąć to czego chcę i porzucić ? - jego ton był głośny i nieprzyjemny.Wiedziałem, że to nie ma najmniejszego sensu - chciałam coś powiedzieć, jednak Draco na to nie pozwolił - Ani słowa więcej Verges. To ja byłem idiotą, myśląc, że to spotkanie ma jakikolwiek sens. - I nie patrząc już więcej na mnie, odszedł, pozostawiając mnie samą sobie.
Hejka
I oto dotarłam do trzeciego rozdziału
Jak na razie podoba mi się on najbardziej.
Następny mam już zaczęty i rozplanowany,
więc do końca tygodnia powinien się pojawić :D
Mimo, że komentarzy nie mam widzę,
że na bloga jest sporo wejść,
więc jeśli ktoś by był tak miły to może zostawić po sobie jakiś ślad.
Pozdrawiam
*KP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz